Wlasciwe traktowanie....
magdread - 10-02-2006 12:13
Wlasciwe traktowanie....
witam wszystkich
Wyobrazcie sobie drodzy koledzy i kolezanki, ze spotykacie klienta, ktory widzi Was pierwszy raz, zna tylko z internetu, ma pomysl i prosi o jego graficzna realizacje z uwzglednieniem Waszej wlasnej inwencji tworczej rzecz jasna...i daje Wam na dzien dobry kase do reki :) Niezaleznie od tego czy to co zrobicie mu sie potem spodoba czy nie... I powtarza, ze ceni i docenia artystow, tworcow i chce z gory zaplacic za poswiecony czas :)
To nie bajka moi drodzy. To mi sie zdarzylo naprawde tyle, ze nie w Polsce. Przez lata doswiadczania i obserwowania zgola innych sytuacji (zrob na probe/w ramach konkursiku a potem mooze ci zaplacimy a moze nie) myslalam, ze normalne, pelne szacunku i zaufania traktowanie ze strony zleceniodawcy to jakies pobozne zyczenia, choc w sumie moje wlasne doswiadczenia z ostanich dwoch nie byly przykre, klientow mialam dobrych, uczciwych itp...ale czesto widzialam czego doswiadczaja inni....
Temat jest otwarty: jak w Polsce zapracowac na ogolny szacunek dla tworcow? Czy moze my Polacy jako nacja nie potrafimy DOCENIAC. Czy to kwestia zasciankowego kapitalizmu (napchac kiese kosztem innych)ktorego ewolucja do bardziej cywilizowanej formy jescze potrwa?
Magda
ps. opisana na poczatku sytuacja zdarzyla sie w usa....
WM - 10-02-2006 12:13
> ps. opisana na poczatku sytuacja zdarzyla sie w usa....
pranie brudnych pieniedzy.
w
rafal - 10-02-2006 12:13
magdread wrote: > witam wszystkich > > Wyobrazcie sobie drodzy koledzy i kolezanki, ze spotykacie klienta, > ktory widzi Was pierwszy raz, zna tylko z internetu, ma pomysl i > prosi o jego graficzna realizacje z uwzglednieniem Waszej wlasnej > inwencji tworczej rzecz jasna...i daje Wam na dzien dobry kase do > reki :) Niezaleznie od tego czy to co zrobicie mu sie potem spodoba > czy nie... I powtarza, ze ceni i docenia artystow, tworcow i chce z > gory zaplacic za poswiecony czas :)
są klienci którzy chca placić dużo i otrzymywać produkt wysokiej jakosci - to normalne - zależy duzo od tego w jakiej sferze dzialasz. Są tacy którzy podają oczekiwania - reszta należy do twórcy -i za to sie placi
> To nie bajka moi drodzy. To mi sie zdarzylo naprawde tyle, ze nie w > Polsce. Przez lata doswiadczania i obserwowania zgola innych sytuacji > (zrob na probe/w ramach konkursiku a potem mooze ci zaplacimy a moze > nie) myslalam, ze normalne, pelne szacunku i zaufania traktowanie ze > strony zleceniodawcy to jakies pobozne zyczenia, choc w sumie moje > wlasne doswiadczenia z ostanich dwoch nie byly przykre, klientow > mialam dobrych, uczciwych itp...ale czesto widzialam czego > doswiadczaja inni....
to własnie jest charakterestyczne dla kombinatorów i cfaniaków. Wymyslają konkurs sobie na np plakacik - a co daja w zamian? dają wejsciówki na impreze - żenada.
Następna sprawa: Ludzie nawet po studiach na których ucza sie projektowania graficznego nie potrafią zabrać sie za praktyczne wykonanie projektu - maja braki dotyczace technologii druku i przygotowania materiałów. Ile to razy widzialem zdziwienie klienta kiedy na moniotrze jak ogladał projekt (w RGB- robiony) a w CMYK- były kolory "nie te" - czyja to wina? Klienta czy "tfórcy" ?
Nastepna sprawa to fak ze wielu "studeciaków" z uczelni techniczych którzy opanowali corela na poziomie podstawowym zabiera sie za szeroko pojęty "design" - fakt są wyjatki ale wiekszość projektów jest taka ze pożal sie boże. Projektować każdy może - troche lepiej, troche gorzej - dlatego teraz "polski design" ogólnie tak kiepsko stoi. Fakt są też ludzie wyjątkowi - ale są to "perły w g....nie"
> Temat jest otwarty: jak w Polsce zapracowac na ogolny szacunek dla > tworcow? Czy moze my Polacy jako nacja nie potrafimy DOCENIAC. Czy to > kwestia zasciankowego kapitalizmu (napchac kiese kosztem > innych)ktorego ewolucja do bardziej cywilizowanej formy jescze potrwa?
Była taki okreś gdzie dobre projekty były cenione - ale to co stało sie z projektowaniem graficzym po 1989 tobyla już zupełna tragedia . Teraz dopiero zaczyna sie to wszytsko odradzać. Myśle ze to musi trwać jeszcze troche ale już widać zdrowe tendencje. Jest kapitalizm i jest konkurencja a to własnie wpływa pozytywnie na poziom projektowania. Trzeba robić projekty z klasą i raczej nie brać zlecen pod którymi nie mozna sie podpisać szczerze. Niech każdy projekt bedzie dzielem sztuki i przykladem dobrego smaku - to graficy tworzą tą masową komunikację wizualna - wiec sa oni w pewien sposób zobligowani do kształtowania poczucia estetyki u społeczeństwa.
> Magda > > ps. opisana na poczatku sytuacja zdarzyla sie w usa....
ja mialem taka sytuacje w Polsce - to zależy od tego jaki to klient:)
pozdr Rafal
igoR szczurka - 10-02-2006 12:13
09 lut 2006, magdread pisze w news:dsfp3d$qn2$1@inews.gazeta.pl:
> Temat jest otwarty: jak w Polsce zapracowac na ogolny szacunek dla > tworcow? Czy moze my Polacy jako nacja nie potrafimy DOCENIAC. Czy > to kwestia zasciankowego kapitalizmu (napchac kiese kosztem > innych)ktorego ewolucja do bardziej cywilizowanej formy jescze > potrwa?
Odpowiem wymijająco: by zostać np. kominiarzem nalezy najpierw odpowiedni okres czasu terminowac u mistrza, po czym zdać stosowny egzamin. Po tym mozna wyruszać "w zawód". Bo dopóki trendy wyznaczać bedą amatorzty-partacze klient nie bedzie miał dla nich szacunku (i rzecz nie w cenach, bo nie na tym "psucie rynku graficznego" polega - tylko w przygnębiającej amatorszczyźnie oraz braku szacunku do samych siebie)
Dlatego z czystym sumieniem pracuję na etacie u "niedobrego kapitalisty" zamiast na swoim. Mniej srtresująco. ;)) -- C igoR szczurka |'_> FAQ grupy pl.comp.dtp igor[a]veo.pl / | http://dtp.art.pl | \\ ---=============\___DD GG:5239818 / Skype:igor_sz
Giecze - 10-02-2006 12:13
rafal wrote:
> Ile to razy > widzialem zdziwienie klienta kiedy na moniotrze jak ogladał projekt (w RGB- > robiony) a w CMYK- były kolory "nie te" - czyja to wina? Klienta czy > "tfórcy" ?
Możesz rozwinąć? Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem?
Grzegorz
rafal - 10-02-2006 12:13
Giecze wrote: > rafal wrote: > >> Ile to razy >> widzialem zdziwienie klienta kiedy na moniotrze jak ogladał projekt >> (w RGB- robiony) a w CMYK- były kolory "nie te" - czyja to wina? >> Klienta czy "tfórcy" ? > > Możesz rozwinąć? Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem? > prosze bardzo. Koleś zrobił projekty nie w cmyk tylko RGB i dzięki temu na monitorku mialy łądne swiecące kolory - a w druku juz nie poniewaz CMYk ma znacznie mniejszą przestrzeń barwna niż RGB. Po prostu pewnych kolorów sie nie da wydrukować
pozdrRafal
Maciej - 10-02-2006 12:13
Użytkownik "rafal" <rafal_grupy@vp.pl> napisał w wiadomości news:dsfq8r$gnu$1@news.onet.pl... Niech > każdy projekt bedzie dzielem sztuki i przykladem dobrego smaku - to > graficy > tworzą tą masową komunikację wizualna - wiec sa oni w pewien sposób > zobligowani do kształtowania poczucia estetyki u społeczeństwa.
w grafice uzytkowej to nie ma racji bytu. nie tedy droga. mam na mysli to "dzielo sztuki". projekty reklamowe i promocyjne sa medium komunikacji wizualnej i jako takie kieruja sie kryterium KOMUNIKATYWNOSCI a estetyka jest milym choc nie zawsze mile widzianym gosciem w tej ukladance.
ja oczywiscie tez bym tak chcial. ale nie szfujmy slowem 'sztuka'. Dzisiaj nic juz nie znaczy. szukanie sztuki w projektowaniu uzytkowym moze byc zrodlem goryczy... albo natchnienia.ale zdaje mi sie ze nie sztuka jest tu slowem kluczem.
Poza tym podpisuje sie pod wszystkim cos napisal. :-)
ale to temat przewalkowany na wskros.
mnie sporo ludzi ceni. i nie negocjuje moich honorariow. ale zapracowalem na to rzemioslem, nie sztuka. choc uwielbiam sztuke :-)
maszynowicz.com
Maciej - 10-02-2006 12:13
Użytkownik "rafal" <rafal_grupy@vp.pl> napisał w wiadomości news:dsgh4p$rlh$1@news.onet.pl... > Giecze wrote: > prosze bardzo. Koleś zrobił projekty nie w cmyk tylko RGB i dzięki temu na > monitorku mialy łądne swiecące kolory - a w druku juz nie poniewaz CMYk > ma > znacznie mniejszą przestrzeń barwna niż RGB. Po prostu pewnych kolorów sie > nie da wydrukować
ja proponuje zeby nie znizac sie w tym watku do dyskusji o RGB i CMYK. Umowmy sie ze na tym forum temat jest poza dyskusja.
a przy okazji taki przyklad z branzy opakowan: ostatnio drukarnie promuja taki trend, by oddawac im pliki w RGB. Klient akceptuje projekt w RGB. Projektant wysyla projekt w RGB do drukarni. I problemem drukarni jest, by to wydrukowac. I drukuje!
Ale to nie w Polsce poki co. Taka refleksja z targow...
igoR szczurka - 10-02-2006 12:13
10 lut 2006, Maciej pisze w news:dsgjfb$cn2$1@nemesis.news.tpi.pl:
> a przy okazji taki przyklad z branzy opakowan: > ostatnio drukarnie promuja taki trend, by oddawac im pliki w RGB. > Klient akceptuje projekt w RGB. Projektant wysyla projekt w RGB do > drukarni. I problemem drukarni jest, by to wydrukowac. I drukuje!
To nie problem a... zysk dukarni (dodatkowe koszty przygotowalni). Oraz niewiedza (lub wygoda/lenistwo) klienta.
Coraz częsciej zdarza się, że zamawiający (mowa tu o tych mniejszych, nie posiadających własnych działów graficznych) nie ma świadomości prawidłowego przygotowania plików, czy możliwości samego druku. Opakowania coraz częsciej drukuje się w większej niż cmyk ilości kolorów, w różnych wciąż doskonalących się technikach druku, przy pomocy coraz to nowszych materiałów, z coraz większymi możliwościami. Tak szeroki zakres znacznie przerasta zarówno możliwosci techniczne jak i (a może przede wszytskim!) wiedzę doskonałej większości grafików. Nie tylko w Polsce.
Zleceniodawca wysyłając plik "tak jak ma" zdaje się w dużej mierze "na łaskę" i modyfikacje firmy przygotowującej materiał do druku. To że będzie to idealne odwzorowanie przedstawionego projektu to w 95% wypadków bełkot marketingowców i pobozne życzenia sprzedawców. A więc to co możliwe dla jednej drukarni i niskich nakładów - dla większych jest samobójstwem. Przykładowo nasze wzory niejednokrotnie drukowane są często niemal równoczesnie w kilku różnych drukarniach, często róznymi technikami, muszą być zgodne - inczej to dobijanie własnej marki. Nie ma miejsca na partactwo w postaci projektów w RGB. Nie twierdzę, że dzięki cięzkiej pracy przygotowalni plik nie zostanie przygotowany prawidłowo - zaznaczam jednak, że efekt końcowy jest nie tylko trudny do przewidzenia, ale też nie do powtórzenia jeśli nie posiada się odpowiedniej wiedzy na temat poprzedniego przygotowania - tak więc w przypadku opakowań wierny dodruk byłby w wielu wypadkach wręcz niemożliwy...
> Ale to nie w Polsce poki co. Taka refleksja z targow...
O ile dobrze pamiętam (poprawcie jeśli sie mylę) w ostatnich dwóch latach Polska była najlepiej rozwijającym się rynkiem dla Artwork Systems. Wygląda więc, że jest dokładnie odwrotnie niż uważasz. :)
Zresztą: drukujemy w niemal całej Europie. Z tego co widzę - czołowe polskie drukarnie zajmujące się opakowaniami - dziś w niczym zachodnim nie ustępują - ba, często je przewyższają.
PS. Rozumiem jednak Twoje wrażenie, bo sam niemal uległem podobnemu jakiś czas temu (nawet jeśli z racji doświadczenia w opakowaniówce podchodziłem doń bardziej zawodowo). Na ziemię sprowadzali mnie dopiero fachowcy z jednej z największych Polskich przgotowalni, którzy przedstawili _realne_ możliwości automatów, ficzerów i bajerów najnowszego oprogramowania - jako przeciwwagę do słodkich słów producenta. :) Nikt nie zaprzeczył, że oprogramowanie jest niemal doskonałe - jednak wszyscy zgodnie potwierdzili też, że niektóre reklamowane "niewiarygodne możliwości" w praktyce sprawdzą się i działać będą w 100% zgodnie z oczekiwaniem zapewnie najwcześniej za dwie wersje programu. Czyli mamy jeszcze kilka lat na spełnienie tych obietnic - bez względu na to czy w Polsce czy za granicą. :P -- C igoR szczurka |'_> FAQ grupy pl.comp.dtp igs [at]w .pl / | http://dtp.art.pl | \\ ---=============\___DD GG:5239818 / Skype:igor_sz
Maciej - 10-02-2006 12:13
Użytkownik "igoR szczurka" <adres@w.sigu> napisał w wiadomości news:Xns9766E16CD8BEszczurek@193.110.122.97... > 10 lut 2006, Maciej pisze w news:dsgjfb$cn2$1@nemesis.news.tpi.pl: >
to nie tak. to o czym pisze tyczy ogromnych nakladow na cala Europe. Drukarnia sama decyduje jakiej technologii uzyc do odwzorowania kolorow, bo wie o tym duzo wiecej niz projektant.zreszta projektant nie jest od technologii tylko od projektowania. ten uklad sprawdza sie tylko przy duzym nakladzie, bo tylko wtedy jest na to kasa.
zlecenia sa na tyle intratne dla drukarni (bo gigantyczny naklad), ze zajmuje sie tym z checia. wyobrazasz sobie kilkadziesiat cyfrowych matchprintow do jednego glupiego opakowania? to sie niestety zdarza. i oczywiscie jest chora projekcja marketingu. ale znajduja na to kase. akurat ten projekt o ktorym pisze zostal przygotowany do druku przez agencje. ale drukarnia i tak zrobila po swojemu, wiec te wszystkie matchprinty byly kasa w bloto.
efekt jest taki, ze matchprint za 200 000 stoi w piwnicy. bardzo wygodny uklad :-)
Marek - 13-02-2006 10:32
Dnia 09-02-2006 o 20:02:42 magdread <magdread108@gazeta.pl>:
> Wyobrazcie sobie drodzy koledzy i kolezanki, ze spotykacie klienta, > ktory widzi Was pierwszy raz, zna tylko z internetu, ma pomysl i prosi o > jego graficzna realizacje z uwzglednieniem Waszej wlasnej inwencji > tworczej rzecz jasna...i daje Wam na dzien dobry kase do reki :) > Niezaleznie od tego czy to co zrobicie mu sie potem spodoba czy nie... > I powtarza, ze ceni i docenia artystow, tworcow i chce z gory zaplacic > za poswiecony czas :) > To nie bajka moi drodzy. To mi sie zdarzylo naprawde tyle, ze nie w > Polsce.
Tak, to nie bajka, ale normalka. To jak najbardziej normalne w Polsce właśnie, że klient, który zna firmę (grafika, agencję graficzną, reklamową) z prac przedstawionych np. w internecie lub gdziekolwiek, albo też spotkał się z pracami zrealizowanymi u kogoś, podpisuje zamówienie lub umowę, wpłaca zaliczkę i oczekuje na realizację zamówienia. Bez zaliczki robi się tylko dla stałych klientów lub czasem drobne prace, na jakie nie szkoda czasu. W sumie klient nie ryzykuje zbyt, ponieważ otrzymuje projekt i zawsze może poprosić o zmiany wg swojego gustu (a są różne gusta). Czy można pracować inaczej? Zastanowił mnie ten post bardzo: jak w takim razie funkcjonujesz? Klient, który chce dostać taniej i przy tym oszukać nigdy nie zapłaci zaliczki. Spotkałem przypadki zrealizowania reklamy, której projekt wcześniej został odrzucony jako "fatalny". Da się zlecić realizację "własnego projektu" przedstawionego w formie jpg (pozyskanego u "naiwnych") i całość wyjdzie taniej. Pracuj bez zaliczek a dowiesz się jak to jest...
-- Marek
igoR szczurka - 13-02-2006 10:32
10 lut 2006, Maciej pisze w news:dsgr00$lvv$1@atlantis.news.tpi.pl:
> to nie tak.
Oczywiscie, że nie tak, bo:
> to o czym pisze tyczy ogromnych nakladow na cala Europe.
Nakłady nakładami, ale najważniejsze: mylisz pojęcia. Nikt automagicznie nie przemienia RGB w dowolną wymarzoną ilość kolorów- po prostu nasila się na rynku tendencja, że w przypadku mniejszych (tak mniejszych![1]) klientów odpowiedzialność przygotowania do druku przerzucana jest na drukarnie. Tak więc jedyna róznica, to to, że to właśnie w drukarniach (zamiast u klienta) dzielni operatorzy uzdatniają te _śmiecie_ do druku. A są niezbędni, bo wciąż jeszcze żaden automat nie jest ani tak precyzyjny i ani pomysłowy. Są w o tyle lepszej sytuacji, że posiadają specjalistyczne oprogramowanie - na które przy tak dużym przerobie można sobie pozwolić.
> Drukarnia sama decyduje jakiej technologii uzyc do odwzorowania > kolorow, bo wie o tym duzo wiecej niz projektant.
O takim wyborze decyduje budżet i nakład, decyduje też specyfika opakowania. I tu drukarnia nie ma nic do rzeczy, bo wybierana jest zazwyczaj _po_ ustaleniu technologii. Niewiele drukarni dysponuje więcej niż dwiema różnymi technikami - a i to zazwyczaj w zupełnie róznych oddziałach.
> zreszta projektant > nie jest od technologii tylko od projektowania. ten uklad sprawdza > sie tylko przy duzym nakladzie, bo tylko wtedy jest na to kasa.
Dawno większej bzdury nie słyszałem. :) Śpiewka o projektantach, którzy nie muszą mieć _bladego_pojęcia_ o technikach druku dla jakich pracują, to zazwyczaj usprawiedliwienia - pożal się Boże- agencji, w któych brak wystarczająco kompetentnych osób. To jak twierdzenie, że neurochirurg nie musi znać medycyny ogólnej, bo jest świetny w swojej specjalizacji i wystarczy mu wiedzieć gdzie ciachnąć... Nie twierdzę, że projektujący musi być specem od przygotowalni, ale jeśli nie wie co robi - to jest zwykłym partaczem. W naszym biurze [2] istnieje podział, a mimo to każdy z pracowników jest (i musi być) elastyczny. Grafik, w małym palcu techniki druku, opreator, potrafi wyskrobać całkiem przyzwoity projekt. Nie chodzi o wszystko-robienie a o pełną świadomość procesu w którym się uczestniczy. Bez tego to _amatorszczyzna_.
> wyobrazasz sobie kilkadziesiat > cyfrowych matchprintow do jednego glupiego opakowania? to sie > niestety zdarza. i oczywiscie jest chora projekcja marketingu. ale > znajduja na to kase. akurat ten projekt o ktorym pisze zostal > przygotowany do druku przez agencje.
To o czym tutaj piszesz to patologia. Wynikająca właśnie z przeświadczenia, że wszystko się "samo zrobi". Z naszych materiałów zazwyczaj proierwszy proof jest wystarczający. W skrajnych, najtrudniejszych (w sensie drukarskim) przypadkach były (IIRC) to po dwa-trzy proofy plus próbna odbitka - o ile drukarnia ma takie możliwosci.
> ale drukarnia i tak zrobila po > swojemu, wiec te wszystkie matchprinty byly kasa w bloto. ^^^^^^^^^^^ Brak osoby akceputjącej przy druku milionowych nakładów [3] to też patologia.
[1] Najwięksi - jak choćby Nestle, czy Unilever sami inwestują w systemy analogiczne do wykorzystywanych przez największe przygotowalnie (w tym konkretnym wypadku chodzi o ArtPro wraz z "przyległościami") nie po to by odwalać robotę drukarni, ale by zapewnić sobie pełną kontrolę nad materiałem i usprawnić pracę (i sobie i im). [2] Mogę z czystym sumieniem zauważyć, że (pomijając specjalistyczne przygotowalnie) jesteśmy jednym z najbardziej zaawansowanych i doświadczonych studiów w Polsce :> Inna bajka, że z kolei nieżależne agencje zajmujące sie opakowaniami i potrafiące _dobrze_ je przygotować można policzyć na palcach. [3] Jeśli mnie pamięć nie myli jesteśmy odbiorcą jednych z większych sumarycznych nakładów w tym regionie. -- C igoR szczurka |'_> FAQ grupy pl.comp.dtp igs [at]w .pl / | http://dtp.art.pl | \\ ---=============\___DD GG:5239818 / Skype:igor_sz
Maciej - 13-02-2006 10:33
Użytkownik "igoR szczurka" <adres@w.sigu> napisał w wiadomości news:Xns9767CE0C1BBBEszczurek@193.110.122.97... > 10 lut 2006, Maciej pisze w news:dsgr00$lvv$1@atlantis.news.tpi.pl: >
> Dawno większej bzdury nie słyszałem. :) > Śpiewka o projektantach, którzy nie muszą mieć _bladego_pojęcia_ o > technikach druku dla jakich pracują, to zazwyczaj usprawiedliwienia - > pożal się Boże- agencji, w któych brak wystarczająco kompetentnych osób. > To jak twierdzenie, że neurochirurg nie musi znać medycyny ogólnej, bo > jest świetny w swojej specjalizacji i wystarczy mu wiedzieć gdzie > ciachnąć...
> Nie twierdzę, że projektujący musi być specem od przygotowalni, ale jeśli > nie wie co robi - to jest zwykłym partaczem. W naszym biurze [2] istnieje > podział, a mimo to każdy z pracowników jest (i musi być) elastyczny. > Grafik, w małym palcu techniki druku, opreator, potrafi wyskrobać całkiem > przyzwoity projekt. Nie chodzi o wszystko-robienie a o pełną świadomość > procesu w którym się uczestniczy. Bez tego to _amatorszczyzna_.
ja w domu umiem wszystko. jak robie projekty na wlasny rachunek, to zdarza sie stac przy maszynie i drukarzowi palcem pokazywac. ale jak by mi we firmie kazali przygotowac cos do druku, to by to bylo ostatnie co by mi kazali. to im sie zreszta nie oplaca. sa inni od DTP. duzo mniej biora za godzine pracy i robia to sprawniej i szybciej. Firme na to stac i wszyscy sa zadowoleni.
maszynowicz.com
=?ISO-8859-2?Q?Piotr_Chyli=F1ski?= - 13-02-2006 10:33
On 2006-02-13, at 01:40, Maciej wrote:
> ja w domu umiem wszystko. jak robie projekty na wlasny rachunek, to > zdarza > sie stac przy maszynie i drukarzowi palcem pokazywac. > ale jak by mi we firmie kazali przygotowac cos do druku, to by to bylo > ostatnie co by mi kazali. to im sie zreszta nie oplaca. sa inni od > DTP. duzo > mniej biora za godzine pracy i robia to sprawniej i szybciej. Firme > na to > stac i wszyscy sa zadowoleni.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem Igora, ale mam wrażenie, że nie pisał on o grafiku pracującym przy składzie i druku, ale znającym przede wszystkim jego *ograniczenia* *technologiczne*. Dzięki temu "składacz" dostanie do zrobienia taki materiał, z którym poradzi sobie bez konieczności wykonywania akrobacji w stylu "skąd tu wygospodarować materiał na spady" (bo zawijka 6 cm, a zdjęcie bez spadów lecz na styk z krawędzią strony) czy "skąd ja na ofsecie wezmę *taki* zielony?!". W skrócie chodzi o to, żeby grafik miał świadomość, że życie jego projektu nie kończy się na jego własnym monitorze. -- pozdrawiam
Heidi
| iChat/AIM: heidi17@mac.com | Jabber: heidi_mac@chrome.pl | | iGadu/GG: 5202400 | ICQ: 117591428 | Skype: heidi_sr | | http://polonizacje.apple.eu.org |
-- Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.comp.grafika
Maciej - 13-02-2006 10:33
Użytkownik ""Piotr Chyliński"" <heidi_listy@mac.com> napisał w wiadomości news:292CFE30-8DA8-4FD8-8558-BE77F602F0BB@mac.com... > On 2006-02-13, at 01:40, Maciej wrote: >
> Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem Igora, ale mam wrażenie, że nie pisał on > o grafiku pracującym przy składzie i druku, ale znającym przede wszystkim > jego *ograniczenia* *technologiczne*. Dzięki temu "składacz" dostanie do > zrobienia taki materiał, z którym poradzi sobie bez konieczności > wykonywania akrobacji w stylu "skąd tu wygospodarować materiał na spady" > (bo zawijka 6 cm, a zdjęcie bez spadów lecz na styk z krawędzią strony) > czy "skąd ja na ofsecie wezmę *taki* zielony?!". W skrócie chodzi o to, > żeby grafik miał świadomość, że życie jego projektu nie kończy się na > jego własnym monitorze. > -- > pozdrawiam > > Heidi
oczywiscie dobrze zrozumiales Igora tylko ja pracuje w podobnym miejscu co Igor dla Klientow o jakich wspominal i chyba nie chce mi sie dyskutowac, bo sie robi z tego popisywanie (Igor pracuje w miejscu o najwiekszym jak to ujal wolumenie :-)
moja robota to projektowanie wiec ju sie nie wymadrzam o drukarniach itd. to wszystko jest kwestia organizacji pracy i kadry. kazda firma robi to nieco inaczej
m
magdread - 14-02-2006 09:38
> Tak, to nie bajka, ale normalka. To jak najbardziej normalne w Polsce > właśnie, że klient, który zna firmę (grafika, agencję graficzną, > reklamową) z prac przedstawionych np. w internecie lub gdziekolwiek, > albo też spotkał się z pracami zrealizowanymi u kogoś, podpisuje > zamówienie lub umowę, wpłaca zaliczkę i oczekuje na realizację > zamówienia.
Nie wierze w zadne teorie normy. Moim zdaniem to idealistyczne co piszesz. Z moich obserwacji wynika, ze to raczej wyjatki niz norma. Ale tu dochodzimy do relatywizmu: z punktu widzenia kazdego z nas, temat ma nieco inny z 256 odcieni szarosci....Niektorzy maja wiecej szczescia...na ktore sobie zapracowali bardzo czesto :)
> Zastanowił mnie ten post bardzo: jak w takim razie funkcjonujesz?
Dziekuje, bardzo dobrze. Na szczescie DORABIAM na zleceniach a nie ZYJE z nich. Mnie osobiscie od dawna juz nie dotknely przedziwne praktyki roznej masci, cwanych zleceniodawcow, ale przykro mi bylo patrzec jak traktowani sa naprawde dobrzy graficy, artysci, ktorzy majac mniej zaciecia marketingowego i troche mniej ekspansywne lokcie a probujac przetrwac, padali ofiara prowincjonalnego kapitalizmu...Albo niewielkie agencje, studia graficzne... Tylko nie chodzi tu grafiko-biadolenio-narzekanie, jak to kilka postow nizej/wyzej kolega slusznie zauwazyl. Chodzi o refleksje czy mozemy to zmienic...Czy mozemy wypracowac sobie szacunek klientow, nie zgadzac sie na bylejakosc zawieranych umow nawet gdy jest ciezko, gdy kasa potrzebna ....? Ale milo slyszec, ze w Polsce sie zdarzaja zdrowe, profesjonalne uklady z klientem.
magda
Marek - 15-02-2006 09:44
Dnia 14-02-2006 o 08:53:10 magdread <magdread108@gazeta.pl> napisał: >> podpisuje zamówienie lub umowę, wpłaca zaliczkę i oczekujena realizację >> zamówienia. > > Moim zdaniem to idealistyczne co piszesz. Z moich obserwacji > wynika, ze to raczej wyjatki niz norma.
Wiesz, jest dużo agencji reklamowych i pracowni graficznych, co prosperują całkiem dobrze. Ale w nich nie uświadczysz partyzantki w stosunkach z klientem. Z tego co piszesz o swoich obserwacjach małych firm i grafików wynika, że albo nie mają pojęcia o marketingu (co wydaje się dzsiwne w tej branży, ale jest) albo ze swej "nieśmiałości artystycznej" nie potrafią po prostu normalnie funkcjonować. Tak jest w każdej branży, więc czemu tu miałoby być inaczej? Raczej przyjmij do wiadomości, że oficjalne umowy/zamówienia + zaliczki to norma w rzemiośle i reklama/grafika funkcjonująca na rynku nie jest niczym innym. Tu są identyczne prawa ekonomii i zasady, co niektórych kolegów lub koleżanek przeświadczonych o swojej wyjątkowości z racji zawodu czasem mocno zaskakuje. A biznes to jest biznes niezależnie od branży i należy umieć nim kierować. Natomiast co do szczęścia, które nie omija tych co sobie je wypracowali - masz rację, ale nie w stosunku do pobierania zaliczek itd., ale do możliwości uzyskiwania wyższych cen za swoją pracę. W tym momencie faktycznie wypracowana przez lata popularność na rynku oraz pozyskana stała i dobra klientela działa "pozytywnie" przy ustalaniu cen :). Dlaczego poważny klient woli zapłacić w znanym sobie miejscu więcej - bo tu pracuje lepszy artysta? Bynajmniej - po prostu wie, że dostanie dokładnie to, czego oczekuje.
-- Marek
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pleffulla.pev.pl
|
problem z właściwym zapytaniem do bazy
sp_executesql ? co to wlasciwie robi?
MsSql - IDENTITY wlasciwosc kolumny
Do wlascicieli paneli Formac Gallery
Corel Essentials 11 a wlasciwie i 9
zmina wlasciwosci tabeli
Photoshop - kopiowanie wlasciwosci
baza danych klientów
wydruk dwukierunkowy z plotera i raster
Mysql i kodowanie po przeniesieniu bazy
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmarcelq.xlx.pl
Cytat
Decede mihi sole - nie zasłaniaj mi słonca. Gdy kogoś kochasz, jesteś jak stworzyciel świata - na cokolwiek spojrzysz, nabiera to kształtu, wypełnia się barwą, światłem. Powietrze przytula się do ciebie, choćby był mróz, a ty masz w sobie tyle radości, że musisz ją rozdawać wokoło, bo się w tobie nie mieści Hoc fac - tak czyń. A tergo - od tyłu; z tyłu. I czarne włosy posiwieją. Safona |
|